piątek, 30 maja 2014

Mój mały skrawek nieba

Jest takie miejsce w moim domu, gdzie gości wiele szczęścia i radości. 




 Mój mały balkonowy skrawek "nieba". 



" Nigdy nie jest za późno


by na stacji złych zdarzeń,


złapać pociąg ostatni


i dojechać do marzeń."


Baśka wie jak cieszyć się  chwilą życia i delektować się każdym dniem.




Jakiś czas temu zapakowałam w pudełko i podarowałam komuś bliskiemu mój zdobyczny kominiarski guzik.

https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=1411950746020598985#editor/target=post;postID=1406096825833069767;onPublishedMenu=allposts;onClosedMenu=allposts;postNum=2;src=postname

I chociaż nie wierzę w przesądy ... czas by przyniósł szczęście komuś innemu. 


sobota, 26 czerwca 2010

Kominiarski guzik - cz. 2

KOMINIARSKI GUZIK W BAJCE
Dawno, dawno temu, tak dawno, że prawie każdy o tym zapomniał, na dworze dostojnego margrabiego odbywały się wielkie uroczystości, zabawy wiosenne związane z szukaniem kwiatu szczęścia w lesie (jak on wyglądał i czy kiedykolwiek udało się go znaleźć niestety nie wiem). Wszyscy, młodzi, starsi, dzieci, dobrze się bawili. Śmiano się i radowano, zrywano kwiaty, pleciono wianki dla swoich wybranek i szukano tego jedynego, upragnionego kwiecia. Gdy nastał zmierzch i wszyscy goście zaczęli się rozchodzić do swoich domostw, okazało się, że zaginęła jedyna, ukochana córka margrabiego. Zatroskany ojciec wraz ze służbą rozpoczął poszukiwania, ale słuch i ślad po pięknej dziewczynie zaginął. Margrabia wyznaczył wysoką nagrodę i obiecał ją temu, kto przyprowadzi jego największy skarb z powrotem do domu. Wśród licznych szukających znalazł się również młody kominiarczyk, któremu nie był obojętny los żadnego cierpiącego człowieka. Po długich i uciążliwych poszukiwaniach właśnie chłopakowi udało się odnaleźć margrabiankę, która jak się okazało wpadła do głębokiego zarośniętego rowu. Kominiarczyk przy pomocy liny i drabinki (a musicie wiedzieć, że w tamtych czasach kominiarze nosili ekwipunek ze sobą) wydostał przestraszoną dziewczynkę i odprowadził całą i zdrową do pałacu margrabiego. Uradowany ojciec zgodnie z obietnicą zapytał chłopaka, co chciałby w nagrodę i obiecał, ze spełni jego wszystkie życzenia. Kominiarczyk był biednym i skromnym chłopcem, a jedynym jego marzeniem było dostać nowy mundur kominiarski ze świecącymi metalowymi guzikami i o taką skromną nagrodę poprosił margrabiego Uszyto mu mundur z najprzedniejszego materiału, najlepszego jaki posiadano, a każdy guzik był zrobiony ze szczerego złota, wysadzony dodatkowo drogimi kamieniami. Ucieszony kominiarczyk przywdział mundur, ukłonił się, podziękował i jak zwykle poszedł do codziennej ciężkiej roboty, którą bardzo lubił.
Pewnego dnia, może kilka dni później, może miesiąc lub rok, gdy wchodził na stromy dach w miasteczku, zahaczył drogocennym guzikiem o jakąś wystającą część. Oderwany guzik potoczył się po dachu i spadł na ulicę, którą właśnie przechodziła bardzo uboga wdowa, matka kilkorga dzieci, w tym bardzo chorego synka, który potrzebował leków i porządnej strawy. Znaleziony guzik pomógł kobiecie w nakarmieniu dzieci i wyleczeniu chorego dziecka, dzięki niemu nie musiała martwić się o chleb przez wiele dni swojego życia. Nasz dzielny kominiarczyk miał bardzo dobre serce,pogodził się z utratą jednego guzika i cieszył, że dopomógł szczęściu jednej potrzebującej rodziny.


wtorek, 11 maja 2010

Guzik KOMINIARZA, część pierwsza



- Mamo, mamo, ktoś do drzwi puka!

- To spytaj, kto to taki i poczekaj, już idę!

- Mamo to KOMINIARZ.

- To szybko otwieraj. ;-)



Zdjęcie ze strony sklepu internetowego z akcesoriami kominiarskimi http://www.jurkom.pl/


Dawno, dawno temu każdy kominiarz był długo wyczekiwany przez stęsknione gospodynie i każda chciała, aby w pierwszej kolejności przyszedł właśnie do niej. Ponieważ jego ubranie było bardzo usmolone sadzą i popiołem, łapały go za guzik, jedyną najczystszą część garderoby i ciągnęły za niego do swojego domostwa. Kominiarz czyścił komin a szczęście długo gościło w domu.


Kilka dni temu udało mi się zdobyć coś, na co od dawna miałam ogromną chrapkę ale jakoś odwagi mi brakowało a tym czymś był mały, srebrny guzik i chociaż tradycyjny w swojej formie dla mnie szczególnie ważny.

Pewnego dnia zapukał do mnie pewien młody mężczyzna, uśmiechnął się i spytał czy może sprawdzić komin (no dobrze szyb wentylacyjny). Jak mogłam się nie zgodzić.  Wizyta urocza, dość krótka a zaowocowała niezwykłą pamiątką.
Zamknęłam drzwi od domu i nagle zaświtała mi pewna myśl. Zrobię coś szalonego. Chwyciłam za nożyczki, wybiegłam na klatkę i krzyknęłam:
- Proszę poczekać.
Kominiarz obejrzał się i uśmiechnął.
- Zapomniałem czegoś?
- Nie to ja zapomniałam. Czy mogłabym odciąć Panu guzik? - zapytałam  uśmiechając się najpiękniej jak potrafiłam.
Kominiarz stał zdezorientowany i lekko zaskoczony pytaniem. Nie minęła chwila, kiedy otrząsnął się i powiedział
- Jeśli właśnie tego Pani potrzebuje, proszę bardzo.
- Naprawdę?
-Bo się rozmyślę - postraszył mężczyzna.
- O matko, dziękuję.
- Matką Pani nie jestem ale cieszę się, że mogłem sprawić by znowu się Pani uśmiechnęła.
 Proszę robić to jak najczęściej - powiedział na odchodne.

Srebrny guzik przyszyłam do portfela. Ma przypominać mi, że niemożliwe staje się możliwym. Moje postanowienia ... hmmmm ... znacie je.

Jest piękna baśń o kominiarczyku , wzruszająca i pouczająca ale o niej w następnym guziczkowym odcinku.


sobota, 27 marca 2010

Rzeżucha w skorupkach

Jednym z zadań drugoklasisty było posadzenie rzeżuchy w własnoręcznie pomalowanych pisankach.


Ponieważ syncio w tym czasie przebywał na obowiązkowym wolnym (zwolnienie lekarskie od szkoły ;-) ) postanowiliśmy, że wykonamy to zadanie wspólnie.


Zrobiliśmy wydmuszki, następnie poucinałam im góry.Skorupki pomalowaliśmy farbkami akrylowymi a potem napchaliśmy do środka waty i posadziliśmy rzeżuchę.


Jedno z jajek jest obklejone mulinami. Za jakość zdjęć przepraszam ale kiedy wracam z pracy światło jest byle jakie i zmuszona jestem użyć lampy.

Najzabawniejsze było to, że córcia kupiła 3 paczki rzeżuchy, która po namoczeniu wystarczyła do obsadzenia jeszcze kilku doniczek. ;-) Ta wyjątkowa roślina jest bogata w łatwo przyswajany jod, witaminy: A, B2, E, PP oraz siarkę, żelazo i wapń. Kiełki rzeżuchy obfitują w witaminę C, żelazo i sole mineralne dlatego warto byłoby pamiętać o niej nie tylko przed Wielkanocą ale przez cały rok. Tak więc obiecałam sobie, że od teraz będzie u mnie dodatkiem do sałatek i do chleba.
Wszystkim odwiedzającym mojego bloga chciałabym podziękować i prosić byście pozostawili po sobie ślad. Chociaż dzisiaj deszczowo, życzę Wam ciepła w sercach, uśmiechu szczerego i zróbcie coś szalonego (nadeszła wiosna!!!).

sobota, 20 marca 2010

Nie lubię czytać

Jak większość dzieci w tym wieku i moje pociechy uwielbiają siedzenie przed telewizorem oraz granie na komputerze. Ponieważ uważam, że wszystko jest dla ludzi, wprowadziliśmy kilka zasad. Grają raz lub dwa razy w tygodniu, oglądają telewizję ale z umiarem (reguły łamane są w dwóch przypadkach: kiedy są u znajomych, czy też leżą w domu chorzy, wtedy im ulegam i przymykam lekko oko na dłuższe sesje komputerowo-telewizyjne ;-) ).
Dzięki takiemu postępowaniu mają czas na rożne twórcze zajęcia a potrafią być bardzo kreatywni i pomysłowi.

Oto smok zrobiony przez Kasię z papieru toaletowego i wody, pomalowany farbkami ,

dodam jeszcze, że przy jego wykonaniu nie użyto ani grama kleju.


oraz ludzik Adasia w czapce z ustami , które potrafią się ruszać, kiedy pociągnie się za sznurek mieszczący się z tyłu głowy.

Jak już wspomniałam potrafią same wymyślać różne zabawy, niestety nie lubią czytać i nad tym bardzo ubolewam, bo czytanie ma bardzo pozytywny wpływ na rozwój dziecka: ćwiczy koncentrację, umiejętność zrozumienia tekstu i zwiększa zasób słownictwa. Mam nadzieję, że te chęci przyjdą z wiekiem. Może nie można mieć wszystkiego.

Znacie sprawdzone metody jak sprawić, by czytanie książek stało się nagrodą a nie karą? Jak zachęcić ich do czytania?