sobota, 26 czerwca 2010

Kominiarski guzik - cz. 2

KOMINIARSKI GUZIK W BAJCE
Dawno, dawno temu, tak dawno, że prawie każdy o tym zapomniał, na dworze dostojnego margrabiego odbywały się wielkie uroczystości, zabawy wiosenne związane z szukaniem kwiatu szczęścia w lesie (jak on wyglądał i czy kiedykolwiek udało się go znaleźć niestety nie wiem). Wszyscy, młodzi, starsi, dzieci, dobrze się bawili. Śmiano się i radowano, zrywano kwiaty, pleciono wianki dla swoich wybranek i szukano tego jedynego, upragnionego kwiecia. Gdy nastał zmierzch i wszyscy goście zaczęli się rozchodzić do swoich domostw, okazało się, że zaginęła jedyna, ukochana córka margrabiego. Zatroskany ojciec wraz ze służbą rozpoczął poszukiwania, ale słuch i ślad po pięknej dziewczynie zaginął. Margrabia wyznaczył wysoką nagrodę i obiecał ją temu, kto przyprowadzi jego największy skarb z powrotem do domu. Wśród licznych szukających znalazł się również młody kominiarczyk, któremu nie był obojętny los żadnego cierpiącego człowieka. Po długich i uciążliwych poszukiwaniach właśnie chłopakowi udało się odnaleźć margrabiankę, która jak się okazało wpadła do głębokiego zarośniętego rowu. Kominiarczyk przy pomocy liny i drabinki (a musicie wiedzieć, że w tamtych czasach kominiarze nosili ekwipunek ze sobą) wydostał przestraszoną dziewczynkę i odprowadził całą i zdrową do pałacu margrabiego. Uradowany ojciec zgodnie z obietnicą zapytał chłopaka, co chciałby w nagrodę i obiecał, ze spełni jego wszystkie życzenia. Kominiarczyk był biednym i skromnym chłopcem, a jedynym jego marzeniem było dostać nowy mundur kominiarski ze świecącymi metalowymi guzikami i o taką skromną nagrodę poprosił margrabiego Uszyto mu mundur z najprzedniejszego materiału, najlepszego jaki posiadano, a każdy guzik był zrobiony ze szczerego złota, wysadzony dodatkowo drogimi kamieniami. Ucieszony kominiarczyk przywdział mundur, ukłonił się, podziękował i jak zwykle poszedł do codziennej ciężkiej roboty, którą bardzo lubił.
Pewnego dnia, może kilka dni później, może miesiąc lub rok, gdy wchodził na stromy dach w miasteczku, zahaczył drogocennym guzikiem o jakąś wystającą część. Oderwany guzik potoczył się po dachu i spadł na ulicę, którą właśnie przechodziła bardzo uboga wdowa, matka kilkorga dzieci, w tym bardzo chorego synka, który potrzebował leków i porządnej strawy. Znaleziony guzik pomógł kobiecie w nakarmieniu dzieci i wyleczeniu chorego dziecka, dzięki niemu nie musiała martwić się o chleb przez wiele dni swojego życia. Nasz dzielny kominiarczyk miał bardzo dobre serce,pogodził się z utratą jednego guzika i cieszył, że dopomógł szczęściu jednej potrzebującej rodziny.


13 komentarzy:

  1. hahahahah jednym slowem kurczysz sie ;). no tak nie dosc ze bida to zawsze przy tym kupa dzieci ;)prawda stara jak swiat, ile to teraz takich guzukow by trzeba zeby wyjsc na prosta ;) ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej hej:) A wiesz,że nie mam ani jednego zadrapania?:) Mimo,że z Zuźki taki łobuziak to jednak jest delikatna:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale, ze jesteś:) Podobała mi się bajka. Będę miała nowa dla mojej Kasi. Gratuluje 6 kg mniej. U mnie waga stoi. Za bardzo to się nie przykładam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna bajka :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna opowieść!!!
    A z dziećmi to już tak jest: "małe dzieci mały kłopot, duże dzieci..."
    Mi się marzą wakacje...od wakacji. Moje dzieci za małe, żeby same mogły gdzieś wyjechać. Spędzamy więc czas w domu, a ja powoli "wariuję" od wymyślania ciekawych zajęć.

    Gratuluję wyszczuplenia!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale,że znowu jesteś. Wypoczywaj. Córcia może wreszcie ułoży sobie kontakty z koleżankami, nie martw się i poprosimy jeszcze jedną bajkę:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie względy zdrowotne zmuszają do natychmiastowego zrzucenia nie mniej niż 20 kg.
    I to jest dopiero bajka do opowiadania, bo choć powinienem wierzyć w ten sukces, jednak brak mi wiary :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. Bajka i... życie.

    Zdrowa dieta, którą polecam: zero cukru (także w owocach), zero węglowodanów (chleb, makaron, ryż). Co jeść? Nabiał, mięso, ryby, owoce morza, warzywa. Chudnie się pięknie, sport nie obowiązkowy, choć - jak przy każdej diecie - mile widziany.

    OdpowiedzUsuń
  9. kurczak nie daje spokoju!
    myślałam że masz nowy post skoro stałaś się aktywna. dziękuje że mnie odwiedzasz.
    bardzo bardzo fajnie
    ...wisze ci jeszcze prezent za komentarze,być może zapomniałaś ale ja pamiętam . tak że jak będziesz mieć chwilke czasu upominaj sie o niego
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, hej mrofeczko. Myśle co u Ciebie. Nie odzywasz sie, nic nie piszesz. mam nadzieje,ze to tylko rozleniwienie wakacyjne. Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, dopadło mnie blogowe i domowe lenistwo. Każdą wolną chwilę spędzam na rowerze z mężem, z dziećmi lub sąsiadkami. Pogoda nam dopisuje, kilometry nabijają się dość szybko ale o tym już niedługo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Mrofeczko... ja już wróciłam... :) kolej na Ciebie :) czekam... mam nadzieję, że tu zaglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  13. szkoda, ze już się nie udzielasz na blogu :/

    OdpowiedzUsuń