Dzisiejszy poranek całkowicie mnie zaskoczył. Budzik z uporem co 5 minut grał liryczną melodię, najpierw cicho, potem coraz głośniej aż w końcu osiągnął poziom głosu, który słychać było w całym mieszkaniu. Obudził dzieci a ja strasznie zła, że to już, że nadeszła pora wstania, odwróciłam się do męża, wtuliłam w jego ciepłe ciałko, przyłożyłam poduszkę do ucha i zwyczajnie przysnęłam. Co mi się śniło nie wiem, nie pamiętam ale musiało to być coś fajnego z przyjemną melodią pojawiającą się w tle co jakiś czas (później doszło do mnie, że to ta sama, która wcześnie mnie tak zirytowała). Nie wiem kim byłam w śnie, nie wiem co robiłam, kogo spotkałam, z kim rozmawiałam ale wiem, że byłam w nim ogromnie szczęśliwa, nigdzie się nie spieszyłam i niczym nie martwiłam. Sen zaczął zachodzić mgłą, oddalał się, nagle zniknął, prysnął jak bańka mydlana, uciekł gdzieś daleko a ja stałam zupełnie sama, całkowicie zaskoczona. Rozglądałam się wszędzie dookoła nie wiedząc co, gdzie i dlaczego? Do mojej świadomości zaczęły dochodzić dziecięce głosy. Jak poparzona wyskoczyłam z łóżka. Byliśmy wszyscy strasznie spóźnieni, ja i mąż do pracy, dzieci do szkoły. Psy tańczyły taniec radości przy drzwiach wyjściowych, szczekały radośnie a my w wielkim pośpiechu staraliśmy się nadgonić stracony czas. Szkoda, że czasami nie da się zwyczajnie go zatrzymać. Pęd dnia codziennego, pośpiech w jakim obecnie żyjemy , stres, który dopada nas każdego dnia staje się normalnością a tak nie powinno być. Chciałabym móc budzić się wtedy, kiedy mój zegar biologiczny tego chce, chodzić spać wtedy, kiedy mam na to ochotę, mieć wystarczająco czasu dla rodziny, poświęcać go zdecydowanie więcej dzieciom i jeszcze aby starczało go dla mnie i moich przyjaciół. Tylko czy to jest możliwe? Chyba nie. Dlatego dokonujemy wyborów, z niektórych spraw rezygnujemy, inne odkładamy na później. Wybieramy to co w danym momencie wydaje nam się właściwe i potrzebne. Kiedy poświęcałam wystarczająco czasu dla siebie, spotkania, ćwiczenia na siłowni a nawet na szydełkowanie, zaniedbywałam dzieci. Nie sprawdzałam lekcji, zadawałam tylko kontrolne pytania typu: Czy wszystko odrobiliście? Czy mam w czymś Wam pomóc? Zazwyczaj słyszałam, że wszystko jest ok a potem nagle córka zaczęła przynosić gorsze oceny bo czegoś się nie douczyła, myślała, że umie, synek nie znał alfabetu itp. Zazwyczaj sumiennie odrabiający lekcje nagle przestał przywiązywać do tego wagę. Wiem, że prowadzenie dzieci za rękę jest w pewnym wieku złe ale maluchy potrzebują naszej kontroli, naszego wsparcia, zrozumienia bo kto jak nie my, ich rodzice najbardziej wiemy czego potrzebują, w czym są dobre a w czym muszą się podciągnąć. Wracając do czasu, staraliśmy się nadrobić ten, który zabrał nam sen. Skończyło się na tym, że wszyscy spóźniliśmy się na swoje zajęcia. Psy nie dostały jedzenia i zjadły dzieciom czekoladki z KALENDARZY ADWENTOWYCH (Noli wskoczyła na łóżko, z biurka ściągnęła kalendarz a potem to po zapachu do czekoladek. Nie wiem co zrobić z tym łakomczuchem, taka sytuacja powtórzyła się dopiero drugi raz ale to nie do pomyślenia, żeby ruszała nie swoje, tylko jak mam jej to wytłumaczyć?.Strasznie jestem na nią zła, dzieci smutne. Noli wciska się w podłogę, bo wie, że nabroiła albo robi to by wzbudzić naszą litość. Dzisiejszy pośpiech nikomu nie wyszedł na dobre. Praca mi nie szła, głowa rozbolała, dzieci straciły czekoladki a mąż dzwonił , że dopadło go przeziębienie (oby nie grypa). Na całe szczęście mamy jeszcze jutro. Oby kolejny dzień był spokojny i szczęśliwy, tak jak mój sen, którego nie pamiętam.
Na zakończenie mój wiersz o jabłoni :
BYŁA SOBIE JABŁOŃ CO WIOSNĄ ZAKWITŁA,
LATEM W SŁOŃCU RADOŚNIE KĄPAŁA I KWIECIEM BIELIŁA.
CZERPAŁA WODĘ GARŚCIAMI , NOCĄ OWADY DO SNU TULIŁA.
ZNAŁA JĄ KAŻDA POBLISKA PSZCZOŁA, ZNAŁY JA PTAKI BUDZĄCE Z RANA.
JESIENIĄ SOCZYSTYMI DARAMI NAS OBSYPAŁA.
NAGLE POCZUŁA SIĘ STRASZNIE ZMĘCZONA, Z RADOŚCIĄ LIŚCIE ZRZUCIŁA I
CIEPŁĄ KOŁDRĄ KORZENIE OKRYŁA.
ZASNĘŁA SZCZĘŚLIWA, ZIMĘ PRZESPAŁA A GDY WIOSNA NASTAŁA
ZNOWU ZIELONYMI PĄKAMI NAS PRZYWITAŁA.
Ach gdybyż tak móc, jak ta jabłoń, otulić się śniegiem i zasnąć...i tak byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńA czas...hmm, z dnia na dzień jakby go mniej, jakby przez palce przeciekał i kurczył się...
Pozdrawiam cieplutko :)
Oj żeby tak wszystko dało się poukładać jak byśmy chcięli...to byłby raj na ziemi;)Dobrze jest sobie zrobić plan dnia i się go trzymać, choć mnie się to nigdy do końca nie udaje;)Widzę jesteś dziś zatroskana , nie martw się, jeszcze trochę poczekamy i dni znów będą dłuższe...Dzieciom było napewno przykro:( Choć mnie trochę ta Noli rozbawiła, łakomczuch jeden, zresztą trzeba jej wybaczyć, bo przecież była głodna;)Pozdrówko
OdpowiedzUsuń:) zawsze, jak człowiek zaśpi, to budzi się taki poddenerwowany, prawda? jak to dobrze, że już dziś piątek - będzie można zrobić na złość budzikowi :)
OdpowiedzUsuńMazmika - masz rację, byłoby to wygodne i praktyczne tylko, że czasami z tej prawdziwej jesieni i zimy można czerpać wiele radości i wtedy byłoby nam żal, że przespaliśmy ten radosny czas.
OdpowiedzUsuńMałgosiaart - kiedyś rozmawiałam z koleżanką psychiatrą i wiesz, zdziwiłam się bo wiele osób z załamaniami nerwowymi to takich, którzy mają wszystko poukładane, niczego im nie brakuje, są kochani, nie martwią się o byt dnia codziennego ale są nieszczęśliwi bo nie potrafią docenić tego co posiadają. Gdyby tak można mieć zdecydowanie więcej raju niż piekła. Czy jestem zatroskana? Pewnie też ale mam czas niechęci i totalnego lenistwa. Och, dlaczego nie mamy pudełka nicości (wiesz co mam na myśli). Dla tych co nie wiedzą co to pudełko nicości:
http://papilon-malgosi.blogspot.com/2009/12/czym-sie-rozni-mozg-mezczyzny-od-mozgu.html
ta Magda - masz rację, nie miałam chyba dnia bez podenerwowania kiedy się spóźniałam. Jutro wyśpię się a telefony powyłączam. Śliczne szydełkowe misie robisz, opisy takie poetyckie, że aż miło się czyta. Dodają Twoim pracom uroku.
Dziękuję Wam za odwiedziny.
ech a kto nie lubi pieknie snic, :) :) jak cos pieknego mi sie sni to najlepiej po przebudzeniu zasnelabym dalej :) :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam pełnych miłości, ciepła i spokoju ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA:)
OdpowiedzUsuńDziękuję,
OdpowiedzUsuńz mojej strony ślę życzenia NOWOROCZNE:
niech ten rok, który nadchodzi do nas wielkimi krokami był lepszy, bez zmartwień i smutków, chorób i bólu. Życzę Wam miłości i szczerych przyjaciół, byście zrealizowały chociaż połowę swoich twórczych zamysłów, byście znalazły czas dla bliskich i dla siebie.
Zajrzałam tu jakoś "przypadkiem" i poczytałam :o) Dzięki Ci za takie fajne, normalne, życiowe "wywody". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń