sobota, 26 czerwca 2010

Kominiarski guzik - cz. 2

KOMINIARSKI GUZIK W BAJCE
Dawno, dawno temu, tak dawno, że prawie każdy o tym zapomniał, na dworze dostojnego margrabiego odbywały się wielkie uroczystości, zabawy wiosenne związane z szukaniem kwiatu szczęścia w lesie (jak on wyglądał i czy kiedykolwiek udało się go znaleźć niestety nie wiem). Wszyscy, młodzi, starsi, dzieci, dobrze się bawili. Śmiano się i radowano, zrywano kwiaty, pleciono wianki dla swoich wybranek i szukano tego jedynego, upragnionego kwiecia. Gdy nastał zmierzch i wszyscy goście zaczęli się rozchodzić do swoich domostw, okazało się, że zaginęła jedyna, ukochana córka margrabiego. Zatroskany ojciec wraz ze służbą rozpoczął poszukiwania, ale słuch i ślad po pięknej dziewczynie zaginął. Margrabia wyznaczył wysoką nagrodę i obiecał ją temu, kto przyprowadzi jego największy skarb z powrotem do domu. Wśród licznych szukających znalazł się również młody kominiarczyk, któremu nie był obojętny los żadnego cierpiącego człowieka. Po długich i uciążliwych poszukiwaniach właśnie chłopakowi udało się odnaleźć margrabiankę, która jak się okazało wpadła do głębokiego zarośniętego rowu. Kominiarczyk przy pomocy liny i drabinki (a musicie wiedzieć, że w tamtych czasach kominiarze nosili ekwipunek ze sobą) wydostał przestraszoną dziewczynkę i odprowadził całą i zdrową do pałacu margrabiego. Uradowany ojciec zgodnie z obietnicą zapytał chłopaka, co chciałby w nagrodę i obiecał, ze spełni jego wszystkie życzenia. Kominiarczyk był biednym i skromnym chłopcem, a jedynym jego marzeniem było dostać nowy mundur kominiarski ze świecącymi metalowymi guzikami i o taką skromną nagrodę poprosił margrabiego Uszyto mu mundur z najprzedniejszego materiału, najlepszego jaki posiadano, a każdy guzik był zrobiony ze szczerego złota, wysadzony dodatkowo drogimi kamieniami. Ucieszony kominiarczyk przywdział mundur, ukłonił się, podziękował i jak zwykle poszedł do codziennej ciężkiej roboty, którą bardzo lubił.
Pewnego dnia, może kilka dni później, może miesiąc lub rok, gdy wchodził na stromy dach w miasteczku, zahaczył drogocennym guzikiem o jakąś wystającą część. Oderwany guzik potoczył się po dachu i spadł na ulicę, którą właśnie przechodziła bardzo uboga wdowa, matka kilkorga dzieci, w tym bardzo chorego synka, który potrzebował leków i porządnej strawy. Znaleziony guzik pomógł kobiecie w nakarmieniu dzieci i wyleczeniu chorego dziecka, dzięki niemu nie musiała martwić się o chleb przez wiele dni swojego życia. Nasz dzielny kominiarczyk miał bardzo dobre serce,pogodził się z utratą jednego guzika i cieszył, że dopomógł szczęściu jednej potrzebującej rodziny.


wtorek, 11 maja 2010

Guzik KOMINIARZA, część pierwsza



- Mamo, mamo, ktoś do drzwi puka!

- To spytaj, kto to taki i poczekaj, już idę!

- Mamo to KOMINIARZ.

- To szybko otwieraj. ;-)



Zdjęcie ze strony sklepu internetowego z akcesoriami kominiarskimi http://www.jurkom.pl/


Dawno, dawno temu każdy kominiarz był długo wyczekiwany przez stęsknione gospodynie i każda chciała, aby w pierwszej kolejności przyszedł właśnie do niej. Ponieważ jego ubranie było bardzo usmolone sadzą i popiołem, łapały go za guzik, jedyną najczystszą część garderoby i ciągnęły za niego do swojego domostwa. Kominiarz czyścił komin a szczęście długo gościło w domu.


Kilka dni temu udało mi się zdobyć coś, na co od dawna miałam ogromną chrapkę ale jakoś odwagi mi brakowało a tym czymś był mały, srebrny guzik i chociaż tradycyjny w swojej formie dla mnie szczególnie ważny.

Pewnego dnia zapukał do mnie pewien młody mężczyzna, uśmiechnął się i spytał czy może sprawdzić komin (no dobrze szyb wentylacyjny). Jak mogłam się nie zgodzić.  Wizyta urocza, dość krótka a zaowocowała niezwykłą pamiątką.
Zamknęłam drzwi od domu i nagle zaświtała mi pewna myśl. Zrobię coś szalonego. Chwyciłam za nożyczki, wybiegłam na klatkę i krzyknęłam:
- Proszę poczekać.
Kominiarz obejrzał się i uśmiechnął.
- Zapomniałem czegoś?
- Nie to ja zapomniałam. Czy mogłabym odciąć Panu guzik? - zapytałam  uśmiechając się najpiękniej jak potrafiłam.
Kominiarz stał zdezorientowany i lekko zaskoczony pytaniem. Nie minęła chwila, kiedy otrząsnął się i powiedział
- Jeśli właśnie tego Pani potrzebuje, proszę bardzo.
- Naprawdę?
-Bo się rozmyślę - postraszył mężczyzna.
- O matko, dziękuję.
- Matką Pani nie jestem ale cieszę się, że mogłem sprawić by znowu się Pani uśmiechnęła.
 Proszę robić to jak najczęściej - powiedział na odchodne.

Srebrny guzik przyszyłam do portfela. Ma przypominać mi, że niemożliwe staje się możliwym. Moje postanowienia ... hmmmm ... znacie je.

Jest piękna baśń o kominiarczyku , wzruszająca i pouczająca ale o niej w następnym guziczkowym odcinku.


sobota, 27 marca 2010

Rzeżucha w skorupkach

Jednym z zadań drugoklasisty było posadzenie rzeżuchy w własnoręcznie pomalowanych pisankach.


Ponieważ syncio w tym czasie przebywał na obowiązkowym wolnym (zwolnienie lekarskie od szkoły ;-) ) postanowiliśmy, że wykonamy to zadanie wspólnie.


Zrobiliśmy wydmuszki, następnie poucinałam im góry.Skorupki pomalowaliśmy farbkami akrylowymi a potem napchaliśmy do środka waty i posadziliśmy rzeżuchę.


Jedno z jajek jest obklejone mulinami. Za jakość zdjęć przepraszam ale kiedy wracam z pracy światło jest byle jakie i zmuszona jestem użyć lampy.

Najzabawniejsze było to, że córcia kupiła 3 paczki rzeżuchy, która po namoczeniu wystarczyła do obsadzenia jeszcze kilku doniczek. ;-) Ta wyjątkowa roślina jest bogata w łatwo przyswajany jod, witaminy: A, B2, E, PP oraz siarkę, żelazo i wapń. Kiełki rzeżuchy obfitują w witaminę C, żelazo i sole mineralne dlatego warto byłoby pamiętać o niej nie tylko przed Wielkanocą ale przez cały rok. Tak więc obiecałam sobie, że od teraz będzie u mnie dodatkiem do sałatek i do chleba.
Wszystkim odwiedzającym mojego bloga chciałabym podziękować i prosić byście pozostawili po sobie ślad. Chociaż dzisiaj deszczowo, życzę Wam ciepła w sercach, uśmiechu szczerego i zróbcie coś szalonego (nadeszła wiosna!!!).

sobota, 20 marca 2010

Nie lubię czytać

Jak większość dzieci w tym wieku i moje pociechy uwielbiają siedzenie przed telewizorem oraz granie na komputerze. Ponieważ uważam, że wszystko jest dla ludzi, wprowadziliśmy kilka zasad. Grają raz lub dwa razy w tygodniu, oglądają telewizję ale z umiarem (reguły łamane są w dwóch przypadkach: kiedy są u znajomych, czy też leżą w domu chorzy, wtedy im ulegam i przymykam lekko oko na dłuższe sesje komputerowo-telewizyjne ;-) ).
Dzięki takiemu postępowaniu mają czas na rożne twórcze zajęcia a potrafią być bardzo kreatywni i pomysłowi.

Oto smok zrobiony przez Kasię z papieru toaletowego i wody, pomalowany farbkami ,

dodam jeszcze, że przy jego wykonaniu nie użyto ani grama kleju.


oraz ludzik Adasia w czapce z ustami , które potrafią się ruszać, kiedy pociągnie się za sznurek mieszczący się z tyłu głowy.

Jak już wspomniałam potrafią same wymyślać różne zabawy, niestety nie lubią czytać i nad tym bardzo ubolewam, bo czytanie ma bardzo pozytywny wpływ na rozwój dziecka: ćwiczy koncentrację, umiejętność zrozumienia tekstu i zwiększa zasób słownictwa. Mam nadzieję, że te chęci przyjdą z wiekiem. Może nie można mieć wszystkiego.

Znacie sprawdzone metody jak sprawić, by czytanie książek stało się nagrodą a nie karą? Jak zachęcić ich do czytania?

czwartek, 11 marca 2010

Kolorowe pisanki w szydełkowych kubraczkach cz.1

Długo szukałam jajek jednokolorowych (nie są to wydmuszki, bo przy robieniu na nich kubraczków zostałaby sama miazga skorupkowa) i w końcu znalazłam, dostałam. Na próbę kupiłam dwa opakowania, tak na wszelki wypadek gdybym słomianego zapału dostała. Pierwsza partyjka jajeczek powędrowała na prezent (już jest u nowego właściciela) a druga trafi na kiermasz szkolny. na zdjęciach pisanki w trzech rożnych ubrankach.

Biała rozkosz na chłodniejsze dni.


Zółty kubraczek na białym jajku w zielone plamki

i biały ażurowy wzorek ;-)



środa, 10 marca 2010

Wytworki Kasi - pisanki recznie malowane

Moja córcia, widząc jak siedzę i piszę, czy też przeglądam Wasze blogi zażyczyła sobie, by też taki mieć. Mam wątpliwości wielkie, bo dziewczę bardzo młode , nawet 11 lat nie skończyło a w necie szaleńców sporo! ;-) Zresztą chodzi tu o czas, którego czwartoklasistce chodzącej na różne dodatkowe zajęcia po prostu zwyczajnie brakuje. Jeśli się zgodzę wpadnie w nałóg netowania a nauka pójdzie na ostatnie miejsce w jej bogatym harmonogramie dnia.
Dziewczę smutne strasznie się zrobiło i z miną oburzoną i wielce zawiedzioną do drugiego pokoju czmychnęło.
Mama pomyślała i na kompromis w końcu się zdecydowała.

Od dziś będę pokazywała Kasi prace na swoim blogu (w ten oto sposób chociaż w części zaspokoję jej potrzeby).

Zacznę więc od pisanek, które zobaczyła u swojej ukochanej sąsiadki. Jajeczka śliczne, własnoręcznie pomalowane farbami akrylowymi tak ją zachwyciły, że gdy jw poniedziałek z pracy wróciłam, ujrzałam taki oto widok: córcia przed telewizorem, z wydmuszkami kilkoma obok leżącymi (sama je wydmuchała i tu podziw mój dla niej, bo niełatwa sztuka owa ,wielu z moich znajomych sprawia kłopot: płuca za słabe, jajka za kruche itp.), pędzlem w ręku i rozłożonymi farbami, siedzi i maluje.

A oto co wyszło z tego jej pisankowego malowania.

Jedna z pisanek to wytworek zrobiony na kółku plastycznym, na które z zamiłowaniem wielkim chodzi. Może nie wyszło perfekcyjnie ale pierwsze zawsze najtrudniej obkleić (w końcu się dopiero uczy tej nowej techniki pracy). Inne wyszły zdecydowanie lepiej lecz na kiermasz szkolny już powędrowały.

Pisanki różnokolorowe w koszyku przystrojonym będą cieszyły kogoś do kogo wkrótce powędrują.

Przedstawiam Wam jajo niebieskie, jak chmurka po niebie płynące z pięknymi kotkami.


Jajo zielone, pełne nadziei na to, że wkrótce wiosnę przywitać nam przyjdzie. Spójrzcie jak motyle wokół latają, ciesząc się zapachem roślinności.

Po drugiej stonie jaja żółciutki kurczaczek ciut zagubiony.

Oto czerwone jajo, takie jajo mazajowe coś tam.

To tylko kilka z jajek, które ostatnimi czasy wykonała. Dzisiaj dla odmiany wzięła szydełko do ręki i chociaż tłumaczyłam, pokazywałam nic jej nie wychodziło. Popróbujemy jeszcze, chodzi przecież o to, żeby chociaż zwykły łańcuszek potrafiła na szydełku zrobić.

Pozdrawiam Was w imieniu Kasi i swoim: miłego dnia. Komentarze bardzo mile widziane.

sobota, 13 lutego 2010

Restauracja w domu i śliczny prezent

Niedziela 07.02.2010

Ludzie dzielą się na sowy i skowronki, jednak większość z nas to tacy, którzy mają po trochu każdego z tych ptaków i takim ludziom jest w życiu najłatwiej, dość łatwo przyzwyczajają się do zmiennych okresów aktywności i pracy. Ludzie-sowy zasypiają późną nocą, buszując wieczorem i czując energię , są w stanie stworzyć prawdziwe arcydzieła. Lubią długo spać a rankiem wstają z ogromnym trudem, gdyż właśnie wtedy mają najmocniejszy i najgłębszy sen. Ludzie-skowronki budzą się wcześnie rano, można powiedzieć, że nim pierwszy kogut zapieje są już na nogach gotowi, zwarci i przepełnieni pozytywną energią życiową. Wieczorem zasypiają bardzo zmęczeni a każda z aktywności późnym wieczorem i wczesną nocą jest dla nich prawdziwą mordęgą. Sowy należą do rzadkości, skowronków jest znacznie więcej ale najwięcej, bo aż połowa z nas to skowronko-sowy.
Ja należę do typowej sowy, no może jest jej we mnie aż 85 %. Kiedy nadchodzi niedziela, regeneruję swoje siły i śpię tak długo, jak tylko potrzebuje tego mój organizm. Dzieci budzą się znacznie wcześniej, ale są już w takim wieku, że potrafią zająć się sobą i ani mnie, ani śpiącego obok tatusia nikt nie budzi. Tak też było w tą niedzielę, tylko że ta niedziela była naprawdę wyjątkowa.
Obudziłam się po 11 i wsłuchiwałam w odgłosy dobiegające z drugiego pokoju. Zaciekawiła mnie panująca cisza, wiec pomyślałam, że tym razem wszystkich nas ogarnął błogi, długi sen. Gdy przewróciłam się na drugi bok, usłyszałam szepty, dochodziły z kuchni , otworzyłam oczy i ujrzałam ścieżkę z białych kartek a na nich napisy: DROGA DO RESTAURACJI.
Razem z mężem cichutko zakradliśmy się za kuchenne drzwi, zapukaliśmy a tam popłoch. Otworzyła nam kelnerka a kelner z uśmiechem wręczył kartę zamówień. Dzień dobry, zapraszamy do restauracji - powiedziały dzieci. Usiedliśmy w wygodnych fotelach, cierpliwie czekając na nasze zamówienie. Ja poprosiłam o kawę z bita pianką, serek danio z kawałkami czekolady oraz kanapkę z różnymi różnościami a mąż: herbatę, dwa jogurciki (śliwkowy i brzoskwiniowy) oraz kanapkę (drugą dostał gratis). Wszystko było naprawdę wyjątkowo pyszne (tym bardziej, ze podane prawie, do łóżka). Na koniec wystawiono nam rachunek. Trochę błędów zawierał ale widniejąca na nim kwota była wręcz rewelacyjna: tylko 6,25 zł. Wręczyliśmy im kartę kredytową i napiwek. Dzieci były szczęśliwe a my wyspani, najedzeni i pełni dobrym humorem, który dopisał nam do końca dnia.

Ciekawa jestem, czy jesteście sową, skowronkiem czy też mieszanką obu ptaków?


Czwartek 11.02.2010r.


Kasia siedzi sama w domu. Dopadło ja przeziębienie ,w zasadzie lekarz stwierdził, że to zapalenie krtani. To już piąty dzień podawania antybiotyku a w piątek wyjazd na obóz karate. Ciągle pochrząkuje , jest już dużo lepiej, nie zapeszajmy może wróci zdrowa. O 12 dzwonił do mnie telefon.
- Mamusiu przyszedł do Ciebie list.
- Otworzyłaś listonoszowi? Przecież mówiłam, że jak mnie nie ma, nie możesz nikomu nieznajomemu otwierać.
- Oj, wiem mamo, ciocia odebrała i mi przyniosła. Mogę zobaczyć co jest w środku. Proszę. ;-)
- No dobrze – powiedziałam, domyślając się co tam zobaczy.
- Mamo jakie to śliczne, wiesz dostałaś wisiorek taki z niebieskimi kamykami i jeszcze serduszko.
- Serduszko -zapytałam zaskoczona.
- Tak, takie do kluczy albo do torebki, zresztą sama zobaczysz jak przyjdziesz - powiedziała. No to pa, mogę pograć?
- Dobrze tylko nie graj za długo.
Po powrocie zobaczyłam takie oto cudeńka.

Wisiorek zamówiłam w MA -KRAMIKU u Moniki a serduszko to prezent, za który bardzo, bardzo dziękuję. Naprawdę miło mnie zaskoczyłaś. Ta dziewczyna ma prawdziwy dar a jej wyroby powinien mieć każdy (gorąco polecam i zachęcam do ich posiania). Oto wisiorek:



Serduszko -prezent (przypnę je do torebki, doda to jej prawdziwego uroku).



Zapięcie wisiorka bardzo przypadło mi do gustu (jest cudne, zasługuje na zdjęcie).



Czas na całość, czyż nie jest to śliczny komplecik?



Nie mogłam się oprzeć, wyszłam na dwór i pstryknęłam fotkę w zimowej aurze.



Moniko, sprawiłaś mi ogromna radość. Jeszcze raz dziękuję.



Piątek 12.02.2010

Nerwówka, śnieg sypie a dzieci wyjeżdżają. Trochę wolności ale i strachu ,o to czy będą zadowolone, czy nie będą chodziły przemoczone, czy wrócą zdrowi itp. Autokar przyjechał z godzinnym opóźnieniem. Zmarznięci pomachaliśmy dzieciom i czekaliśmy na telefon od trenera (zakaz posiadania komórek). Dojechali szczęśliwie i już są na miejscu. Mamy czas tylko dla siebie.


Dzień dzisiejszy

Ubrana w brązowy sweterek, z nowym nabytkiem wesoło skaczącym na moich piersiach :-) idziemy do znajomych. czas ustalić nasze wspólne wakacje.
Co będzie jutro? Może wybierzemy się do kina, pojedziemy na romantyczny spacer i zjemy kolację przy blasku świec a później ... (to już moja słodka tajemnica).

piątek, 5 lutego 2010

Sierpówki – moi mali goście.



Jest takie miejsce w mojej pracy, dzięki któremu czuję się wolna, bliżej natury. Patrząc w lewo za oknem zieleń, stare drzewa iglaste oraz liściaste sięgające trzeciego piętra a wśród nich zawsze mile widziane ptaszki. Jest taka para, co gości na naszym parapecie każdego dnia, przechylając zawadiacko główkę, stukając w szybę dziubkiem i drepcząc zawzięcie, gdy zabraknie na nim pokarmu. Wczesną wiosną ,wśród młodych, zielonych, soczystych liści widać gniazdo a w gnieździe cierpliwie siedzącą sierpówkę. Martwi nas sroka , która zagląda zza gałęzi, mając chrapkę na świeżo złożone jajka. Koty tak wysoko raczej nie zaglądają. Nigdy nie udało nam się zaobserwować młodych i nie wiemy czy sroka zrobiła swoje czy może liście, które szybko się rozwijają i zasłaniają widok powodują, że przegapiamy moment odlotu piskląt.Ciekawe jak będzie w tym roku? Może uda nam się w końcu dojrzeć młode.


Lubię te odważne ptaki. Dlaczego odważne? Latem przy otwartym oknie, zaglądają, wchodzą do środka i tupią nóżkami tylko, że tym razem po drugiej stronie okna. Raz nawet jeden podfrunął do mojego biurka, usiadł i czekał a ja stałam nieruchomo bo bałam się, że go wystraszę.


Przyszedł czas na kilka zdań książkowych,by móc lepiej poznać moje ptaszyny.

Sierpówki - to nieduże gołębie o beżowo-popielatym ubarwieniu. Swoją nazwę zawdzięczają wąskiej, czarnej półobroży na karku.
Ptaki te trzymają się z reguły tych samych miejsc (są ich stałymi bywalcami). Zimą gromadzą się w kępach drzew, gdzie wspólnie nocują z innymi osobnikami swojego gatunku.
Pierwotną ojczyzną tego niedużego gołębia była środkowa Azja. Stamtąd w latach dwudziestych ubiegłego wieku rozpoczęła się dynamiczna ekspansja na nowe tereny położone w Europie. Do Polski przybyły stosunkowo niedawno, bo w latach 40-tych.

Sierpówki budują niedbałe gniazda, w różnych miejscach, składając tylko po dwa białe jaja. Niestety sroki, koty plądrujące gniazda oraz brak przygotowania do naszego klimatu sprawiają, że śmiertelność młodych gołębi jest bardzo duża. Wysokie straty w potomstwie rekompensują czterema, a nawet pięcioma lęgami w roku, co gwarantuje im przetrwanie gatunku. Wczesną wiosną zakładają gniazda na drzewach iglastych,
na liściastych dopiero wtedy gdy pojawią się pierwsze zielone pąki . Jaja wysiadują przez okres 14 do 15 dni a po około 20 pisklęta opuszczają gniazdo.

Nie są wybredne. Żywią się nasionami, ziarnem i resztkami pokarmu ludzkiego o pochodzeniu roślinnym, lubią karmę dla drobiu , kaszę gryczaną i słonecznik, czasami odwiedzają karmniki.
Posłuchajcie jaki wydają głos:
http://www.przyrodapolski.org/foto/159/


Pamiętajmy: na terenie Polski gatunek ten jest objęty ścisłą ochroną gatunkową !!!

___________________________________________________________________


Spadły jak gwiazdy. Na nocnym niebie jasno świeciły i gdy do mnie prosto w ręce trafiły, serce z wielkiej radości mocniej zabiło i przekazać je dalej jak najszybciej chciało, by swym widokiem nie tylko mnie cieszyły ale i tych, którzy ze mną byli.

Wyróżnienie od ZULI -śliczny guziczek, który natchnął mnie do stworzenia czegoś w roli głównej z nim samych. Tylko, że teraz sił nie mam ale gdy tylko wrócą pokażę Wam co wymyśliłam.


Guziczek przekazuję do : PAPILON MALGOSI , KORALIKI AGI, MÓJ MAŁY ŚWIAT, ANIELINA, IPSA-BIŻUTERIA AUTORSKA , CYNAMONOWO JAŚMINOWO ,


Wyróżnienie od Peninia Art -to było tego dnia kiedy wyłączyli nam ogrzewania a zimna woda leciała za miast ciepłej. Awarię szybko naprawiono ale i tak zdążyłam zmarznąć. Otuliłam się kwiatkami, jak puchową kołdrą, którą nasze praprababcie własnoręcznie przygotowywały na te mroźne dni i delektowałam się ich czarodziejskim zapachem ,zatraciłam w rzeczywistości a rano wstałam z uśmiechem witając nowy dzień.

Kwiatki z Best Blog do: Kapryśne inspiracje, PAPILON MAŁGOSI, BLOG NIEDZIELNY, MA-KRAMIK, ZULI , DZIERGAM BO LUBIĘ, FILCORY MATKI TWORY, MOJA ARKADIA , ROBÓTKOWY ŚWIAT EUMYCHY , TŁA NA BLOGA DARMOWE, Z ŻYCIA KAJETANA B


Wyróżnienie od Kapryśne inspiracje: Królewska korona dla mistrzyni komentarzy !

Muszę się przyznać, że gdy o nim przeczytałam łezka zakręciła mi się w oczkach. Wzruszyłam się jak małe dziecko i ledwo mogłam odpisać, bo obraz jakoś wirował i ciągle się zamazywał. To byłe jednego z dni, kiedy wszystko szło nie tak i smutek zalało serce. Ten gest od serca sprawił, że poczułam się szczęśliwa i chociaż przez chwilę mogłam oderwać się od problemów, które mnie dopadły. Nie obraźcie się ale na razie zostawię je sobie, bo jest mi potrzebne.

__________________________________________________________________

MIŁEGO DNIA, SŁOŃCE WYJRZAŁO I CHĘCI DO DZIAŁANIA PRZYSZŁY SAME.

środa, 27 stycznia 2010

Gwiazda okolona liśćmi - dziewięć ramion a raczej dziesięć



Model serwetki - robótki ręczne nr 11-12/2009 - GWIAZDA OKOLONA LIŚĆMI



Po 10 dniach dłubania, liczenia i przeliczania udało mi się wreszcie skończyć kolejną serwetkę. Robótki ręczne dostałam od koleżanki z pracy, zakochanej w szydełkowaniu, ale nie potrafiącej odczytać wzorów. Ciekawe jak to jest, że na drutach potrafi zrobić prawdziwe cudeńka o przeróżnych wzorach a na szydełku nie potrafi nic?



Moja gwiazda sprawiła mi sporo kłopotów. Zaczęło się właśnie od niej. We wzorze ma 12 ramion i kiedy zrobiłam tyle ile wskazywał schemat, wszystko się skręcało, wyszło mi, że jest ich o 3 za dużo ;-( Sprułam wiec wszystko i zaczęłam własną gwiazdę. Żal było dwunastki, bo 12 ramion to każdy z miesięcy mijającego roku a dziewięć ? Długo myślałam, z czym wiąże mi się dziewiątka? Spytałam wiec członków rodziny a oto odpowiedzi, które uzyskałam:
mąż - ze szkołą podstawową do której chodziłem,
Adam - z bananem (banan bez kółka),
Kasia - za trudne, nie wiem.
Uzyskawszy odpowiedzi nasunęły mi się dwie myśli: pierwszą z nich było odwrócone 6 a drugą numer alarmowy 999 .



Zaczęłam szperać w necie. Okazało się, że 9 symbolizuje przełom (jest ostatnią cyfrą), ma magiczne właściwości matematyczne: ;-) ( czytajcie to z lekkim przymrożeniem oka):
9 * 2 = 18 i 1 + 8 = 9
9 * 3 = 27 i 2 + 7 = 9
9 * 4 = 36 i 3 + 6 = 9
9 * 5 = 45 i 4 + 5 = 9
9 * 6 = 54 i 5 + 4 = 9
9 * 7 = 63 i 6 + 3 = 9
9 * 8 = 72 i 7 + 2 = 9
9 * 9 = 36 i 3 + 6 = 9

W starożytnej Grecji 9 miało znaczenie rytualne. Demeter przez 9 dni wędrował po świecie w poszukiwaniu swojej córki Persefony. Za sprawą Zeusa dziewięć muz przyszło na świat podczas dziewięciu miłosnych nocy.
Dziewiątka reprezentuje również stan osiągnięcia pełni w jakiejś dziedzinie. Związana jest z wysokim poziomem rozwoju intelektualnego, emocjonalnego bądź duchowego. Daje kontrolę nad własnym losem i wpływ na losy innych ludzi.
http://www.numerologiachinska.pl/znaczenie-liczb/


Jak na złość okazało się, że dziewięć ramion to za mało. Sprułam więc moje magiczne dziewięć i rozpoczęłam pracę z dziesiątką.
10 - Liczba ta jest sumą pierwszych czterech liczb: 1 + 2 + 3 + 4 =10 (Pitagorejski symbol doskonałości). Uważa się ją za liczbę świętą. Dziesięć to suma palców obu rąk i suma palców obu nóg. Liczymy do dziesięciu, gdy chcemy się uspokoić (jak często to robicie?) Wszyscy znają dziesięcioro przykazań, a często ludzie sami wymyślają dziesięć zasad i zalecają ich przestrzeganie. Dzięki przejściu z ostatniej cyfry (9) staje się pierwszą liczbą przez co symbolizuje nowy ład.
http://www.symbolika.net/10.php

Nowy ład, przerobiony wzór i w końcu powstało dzieło moich rąk.



Serweta ma średnicę równą 33 cm i naprawdę ładnie prezentuje się na stole . Teraz marzy mi się większa .

NIEDZIELA
W niedzielę czekała na mnie bardzo miła niespodzianka. Dostałam wyróżnienie od MAZMIKI z MA-KRAMIKA "za piękne szydełkowe prace i niesamowity dar pisania" .
Nawet nie wiesz ile znaczy dla mnie to co napisałaś i jaką wielką radość mi sprawiłaś. Bardzo, bardzo dziękuję.
Skrzydła mam ;-) teraz poszybuję na nich i zobaczę świat z lotu ptaka.



Z chęcią podzielę się tym co otrzymałam, wyróżnienie przekazuję do:

UTKANE Z MARZEŃ za pomysłowość, przekazywanie myśli i humor, którym nas obdarowujesz.

KAPRYS za kapryśne inspiracje a tak na poważnie za deucopage i nie tylko.

SANKI za domek dla skrzatów (to jedno z najładniejszych tworków jakie ostatnio zobaczyłam, zauroczył mnie i zakochałam się w jego szczegółach).

STOKROTKI - za króliczki i miłość jaką darzy córkę.

LEŚNY ZAKĄTEK - za hafty i wszystkie pomysły z nimi związanymi.
.
JESZCZE WIĘCEJ CZEKA GDZIEŚ - dla Ani za jej śliczne podkładeczki i radosną buźkę na zdjęciu.

IPSA - za śliczną biżuterię i czar w niej zamknięty.

BABCIA VILEMO - za humor i ciepło, którym nas obdarowuje każdego dnia.

HUMORZASTA - za "burki " i nie tylko.


Miło mi będzie jeśli pozostawicie po sobie ślad czytając mojego skromnego bloga.