wtorek, 11 maja 2010

Guzik KOMINIARZA, część pierwsza



- Mamo, mamo, ktoś do drzwi puka!

- To spytaj, kto to taki i poczekaj, już idę!

- Mamo to KOMINIARZ.

- To szybko otwieraj. ;-)



Zdjęcie ze strony sklepu internetowego z akcesoriami kominiarskimi http://www.jurkom.pl/


Dawno, dawno temu każdy kominiarz był długo wyczekiwany przez stęsknione gospodynie i każda chciała, aby w pierwszej kolejności przyszedł właśnie do niej. Ponieważ jego ubranie było bardzo usmolone sadzą i popiołem, łapały go za guzik, jedyną najczystszą część garderoby i ciągnęły za niego do swojego domostwa. Kominiarz czyścił komin a szczęście długo gościło w domu.


Kilka dni temu udało mi się zdobyć coś, na co od dawna miałam ogromną chrapkę ale jakoś odwagi mi brakowało a tym czymś był mały, srebrny guzik i chociaż tradycyjny w swojej formie dla mnie szczególnie ważny.

Pewnego dnia zapukał do mnie pewien młody mężczyzna, uśmiechnął się i spytał czy może sprawdzić komin (no dobrze szyb wentylacyjny). Jak mogłam się nie zgodzić.  Wizyta urocza, dość krótka a zaowocowała niezwykłą pamiątką.
Zamknęłam drzwi od domu i nagle zaświtała mi pewna myśl. Zrobię coś szalonego. Chwyciłam za nożyczki, wybiegłam na klatkę i krzyknęłam:
- Proszę poczekać.
Kominiarz obejrzał się i uśmiechnął.
- Zapomniałem czegoś?
- Nie to ja zapomniałam. Czy mogłabym odciąć Panu guzik? - zapytałam  uśmiechając się najpiękniej jak potrafiłam.
Kominiarz stał zdezorientowany i lekko zaskoczony pytaniem. Nie minęła chwila, kiedy otrząsnął się i powiedział
- Jeśli właśnie tego Pani potrzebuje, proszę bardzo.
- Naprawdę?
-Bo się rozmyślę - postraszył mężczyzna.
- O matko, dziękuję.
- Matką Pani nie jestem ale cieszę się, że mogłem sprawić by znowu się Pani uśmiechnęła.
 Proszę robić to jak najczęściej - powiedział na odchodne.

Srebrny guzik przyszyłam do portfela. Ma przypominać mi, że niemożliwe staje się możliwym. Moje postanowienia ... hmmmm ... znacie je.

Jest piękna baśń o kominiarczyku , wzruszająca i pouczająca ale o niej w następnym guziczkowym odcinku.